~ ZAWIESIŁAM SIĘ ~

wtorek, 2 października 2012

Toscakaka

Tego dnia nie planowałam żadnego wypieku, ale kiedy zobaczyłam u Doroty przepis na ciasto o zabawnej nazwie toscakaka, nie mogłam się powstrzymać! Po pracy szybko pobiegłam do sklepu po płatki migdałowe i gdy tylko wpadłam do kuchni, włączyłam piekarnik i zaczęłam ucieranie! Nie obyło się bez wpadek - za pierwszym razem spaliłam karmel na czarno, ale szybko zdjęłam z ciasta nieudaną masę i przygotowałam drugą porcję praliny. Wyszło idealnie! To ciasto podbiło serce mojego męża, a ja... cóż... Nie ukrywam, że też pokochałam ten słodko-słony smak :-)

(Przepis podaję za Dorotą, w nawiasach dopisuję własne uwagi.)


Składniki na ciasto:
3 jajka
150 g drobnego cukru do wypieków (użyłam zwykłego kryształu)
pół łyżeczki ekstraktu wanilii
150 g mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta drobnej soli morskiej
75 g masła (roztopionego, ostudzonego)
75 ml maślanki

Składniki na pralinę:
125 g masła
125 jasnego brązowego cukru muscovado (użyłam cukru demerara)
150 g migdałów w płatkach
50 ml mleka
pół łyżeczki drobnej soli morskiej
pół łyżeczki ekstraktu z wanilii

Przygotowanie:
Wszystkie składniki należy przygotować wcześniej, aby osiągnęły temperaturę pokojową.
Mąkę pszenną, proszek do pieczenia i sól należy wymieszać i przesiać.
Nagrzać piekarnik do 160 st.

Całe jajka utrzeć z cukrem i wanilią na jasną, puszystą masę (zajęło mi to ok. 10 minut). Powoli dodawać przesiane sypkie składniki na zmianę z rozpuszczonym i przestudzonym masłem oraz maślanką - zrobić to w trzech turach, mieszając delikatnie szpatułką (tylko do połączenia składników).

Dno tortownicy o średnicy 23-25 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Przelać ciasto do tortownicy, wyrównać i wstawić do piekarnika nagrzanego do 160 st. na 25-30 minut. (Trzeba pilnować, za pierwszym razem ciasto piekło się 30 minut, ale już przy powtórce wystarczyło 25 minut).

Po 20-25 minutach od wstawienia ciasta do piekarnika zaczęłam przygotowywać pralinę (nie potrzebowałam do tego tak dużo czasu, jak pisała o tym Dorota, ponieważ składniki na pralinę przygotowałam wcześniej). Wszystkie składniki należy włożyć do rondelka i zagotować, mieszając co chwilę. Gotować kilka minut, do zgęstnienia masy.

Upieczone ciasto wyjąć z piekarnika, nastawić piekarnik na 210 st. Całą pralinę wylać na wierzch ciasta i równo rozprowadzić. Ciasto ponownie włożyć do piekarnika na wyższą półkę, by było bliżej grzałki. Zapiekać 5-10 minut, aż wierzch będzie miał kolor brązowo-złoty. (W tym czasie najlepiej nie odchodzić od piekarnika i uważnie obserwować pralinę, ponieważ przy pierwszym pieczeniu wierzch ciasta spiekł się na czarno już po 7 minutach!).

Ciasto wyjąć z piekarnika, przestudzić, nożem oddzielić od formy. Skonsumować w ciągu trzech dni, bo tylko wtedy naprawdę dobrze smakuje. (Nam najbardziej smakuje drugiego dnia po upieczeniu).

I nie zniechęcać się długim opisem, bo napisanie tej notki zajęło mi więcej czasu niż przygotowanie tego pysznego ciasta :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każde słowo i zapraszam na kawę! :-)